Fried Green Tomatoes (1991) DivX, LGBT THEMED MOVIES
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:02:movie info: Divx5.0 711MB 23.976fps 640x48000:00:04:synchro Jarmi00:00:57:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:01:01:Występujš:00:01:22:Smażone zielone pomidory00:02:46:Dzień dobry pani.00:02:48:Pani Rose Hill?00:02:51:Mówi Ed Couch.00:02:53:Jestem siostrzeńcem Vesty Adcock|Mam do niej przyjechać,00:02:58:ale się spónię|bo się tu zgubiłem.00:03:02:Jestemy poza Alabamš|ale nie wiem gdzie dokładnie.00:03:39:- Słyszałe to?|- Co?00:03:43:Pocišg.00:03:45:Nie słyszałem żadnego pocišgu.00:03:49:To chyba nic takiego.00:03:51:- Gdzie jest to "Whistle Stop" na mapie?|- Nie mogę znaleć.00:03:57:Czemu kazała mi skręcić w prawo|10 mil stšd?00:04:01:O Boże, kompletnie nie masz wyczucia kierunku, kochanie.00:04:06:Przepraszam...00:04:07:Ed, twoja ciocia będzie zawiedziona|jeli się spónimy.00:04:11:Czekała na ciebie cały tydzień.00:04:15:Biedna, miła staruszka.00:04:24:Hej, jak się dzisiaj ma moja|kochana ciocia?|Pamiętasz nas?00:04:29:- Doskonale wyglšdasz!|- Przynielimy ci co.00:04:33:- Pokaż no się...00:04:35:Przecież Evelyn cię uwielbia!00:04:39:Kochanie, chyba będzie lepiej|jeli tu zaczekasz.00:04:43:- Wezmę to.|- Skoro tak uważasz...|Tak będzie lepiej. OK?00:04:50:Miłego dnia ciociu Vesto.00:04:53:Nie rób tak więcej!00:05:09:Wiesz, że mi wycięli woreczek żółciowy?|Nie wiedziałam.00:05:13:Tak, cišgle jest w szpitalu, w słoiku.00:05:17:Chyba tam je trzymajš.00:05:21:Chyba tak.00:05:23:Kiedy byłam w szpitalu...|pielęgniarka zrobiła mi lewatywę...00:05:31:Pani Cleo Threadgoode,00:05:32:osiemdziesięciodwuletnia wdowa|proszę sobie tylko wyobrazić.00:05:37:Właciwie wszyscy nazywajš mnie Ninny.|Oczywicie jestem tu tylko gociem.00:05:43:Miała pani kiedy lewatywę?00:05:47:e...00:05:49:Nie.00:05:52:Pamiętałaby pani.00:05:55:Ja i moja przyjaciółka, pani Otis,|jestemy z Whistle Stop.00:05:58:Była pani kiedy w Whistle Stop?|Włanie dzisiaj tamtędy przejeżdżałam.00:06:04:Mieszkała nieopodal mnie|przez jakie 30 lat.00:06:08:Kiedy umarł jej syn,00:06:11:Jej synowa kazała jej zamieszkać w domu opieki.00:06:15:Poprosili, żebym z niš tu zamieszkała.00:06:19:Pani Otis nie wie tego,|ale wracam do domu, gdy tylko się zadomowi.00:06:26:Czy imię Idgie Threadgoode|co pani mówi?|Chyba nie, proszę pani.00:06:32:Pamiętałaby jš pani.00:06:35:Widzi pani, właciwie zostałam zaadoptowana|przez rodzinę Threadgoode'ów00:06:38:- Wyszłam za jej brata, Cleo.|- Aha.00:06:42:Idgie z przyjaciółkš, Ruth,|prowadziły kawiarnię w Whistle Stop.00:06:48:Idgie miała charakterek,|to prawda...00:06:52:Ale kto by pomylał...|że zamordowała tego człowieka.00:06:59:Słucham?!00:07:01:Niech pani sobie wygodnie usišdzie|wszystko pani opowiem.00:07:05:Pamiętam dzień, w którym|wycišgnęli ciężarówkę z rzeki.00:07:09:/Tego samego deszczowego dnia|Idgie Threadgoode została aresztowana00:07:13:/za zamordowanie właciciela tej ciężarówki,|/Franka Bennetta.00:07:24:Mylę, że żeby zrozumieć Idgie|trzeba zaczšć od jej brata, Buddy'ego00:07:30:/Idgie była ulubienicš Buddy'ego|od kiedy pojawiła się na wiecie.00:07:38:/Pamiętam dzień, w którym wszyscy wybierali się|na wesele Leony.00:07:42:/To było tuż po wojnie,|/wiatowej, wie pani...00:07:45:/a kolejna włanie miała się zaczšć|/w domu Threadgoodów.00:07:50:Sipsey, kochanie|skończyła już?00:07:54:- Buddy, ubierz się, kochanie.|- Mamo?|Leona, co się stało?00:08:00:Idgie jest na górze u siebie...|i mówi, że nie wyjdzie do końca życia.00:08:04:- Zrujnuje mój lub!.|- Cii.00:08:06:Leono, jeste absolutnie|najpiękniejszš pannš młodš.00:08:09:Pewnie że jest, Tato.00:08:11:Twój tata wydał ostatnie pienišdze|jakie miał, żeby była szczęliwa.00:08:15:Spróbuj okazać trochę wdzięcznoci, młoda damo.00:08:20:Imogeno Luizo Threadgoode!00:08:24:Mówi twoja mama!00:08:29:Zejd tu natychmiast.|Słyszysz?00:08:31:- Buddy, przyprowad jš, ciebie posłucha|- Zła na dół, mała.00:08:37:Nie czeka tu na ciebie straż pożarna.|Chod kochanie, pokaż no się.00:08:44:Wyglšdasz przelicznie.00:08:48:- Widzę Londyn, widzę...|- Cicho!00:08:52:Julian, cicho.00:08:54:Chod do nas, skarbie.00:08:58:Wyglšdasz niemożliwie licznie.|- Mamo!|- Wyglšdasz dobrze..00:09:03:Wyglšda jak małpa.|Julian, uspokój się|w tej chwili!00:09:07:- Wypluj to! Wypluj!|- Idgie, hej!00:09:09:- Idgie, wstawaj.|- Wypluj to!|Mówiłam, że zrujnuje mój lub!00:09:14:Wypluj to!00:09:20:- Dorwę cię za to!|- Nie, Buddy.|Musimy bardziej uważać, jak ona się ubiera.00:09:24:Jest nieznona!00:09:26:Leono, przestaniesz wreszcie krzyczeć?|To dzień twojego lubu.00:09:49:No i po co wlazła na drzewo, mała?|Wszyscy się ze mnie nabijajš, mam dosyć.00:09:55:I co, zostaniesz tu cały dzień?00:09:59:No. Niech spadajš.|Kto by chciał nosić takš idiotycznš kieckę?00:10:05:- Mówiłem ci o ostrygach?|- Ostrygach?00:10:07:- Mówiłem?|- Nie.00:10:09:Pomyl o milionie ostryg leżšcych w oceanie.|I nagle...00:10:16:Bóg przechodzi, widzi ostrygę i mówi:|"Chyba uczynię tę jednš innš od wszystkich."00:10:21:Wiesz co robi?00:10:25:Wkłada do niej ziarenko piasku.00:10:27:- Zgadnij co ona wtedy może zrobić|czego inne nie umiejš?|- Co?00:10:33:Może zrobić pięknš perłę.|A co jeli Bóg się pomyli?00:10:39:Hm, z tego co wiem|nigdy się nie myli.00:10:44:To znaczy, sprawił, że jestemy razem.|Upewnił się, że masz|najprzystojniejszego,00:10:49:najbardziej czarujacego brata|na wiecie...00:10:51:- Który będzie pierwszy przy ciecie czekoladowym.|- Nie będziesz.00:10:55:Widzisz, cišgnšłem cię z drzewa!|Wcale że nie!00:11:00:Zgromadzilimy się tu, by połšczyć tych dwoje węzłem małżeńskim.00:11:03:Jeliby ktokolwiek wiedział o ważnym powodzie00:11:05:dla którego ten zwišzek|nie może być zawarty,00:11:08:niech przemówi teraz|lub zamilknie na wieki.|Proszę usišć.00:11:17:Jeli którekolwiek z was|zna jaki powód...00:11:20:dla którego nie możecie się zwišzać w małżeństwie,00:11:24:czy chcecie to wyznać teraz?00:11:33:Za waszš wolš kontynuujmy.00:11:37:Czy ty|Charlesie Osgood Justice...00:11:46:Dziękuję, nie wiem co bym poczęła bez waszej pomocy.00:11:49:Szczególnie twojej, Sipsey.|Zobacz co zrobiła!00:11:53:Dziękuję, Pani Threadgoode.|Oddaj to, łobuzie!00:12:03:Och!|Wskakuj na plecy.00:12:06:/Nie wiem, czy był kiedykolwiek|/milszy chłopiec niż Buddy Threadgoode.00:12:10:- Wyglšdasz licznie, Lily.|- Naprawdę.00:12:14:/Byłam w nim strasznie zadurzona.|/Był strasznym flirciarzem!00:12:19:/Ale jego serce należało|/do Ruth Jamison.00:12:22:/Była córkš przyjaciółki|jego mamy...00:12:26:/która przyjechała w odwiedziny tamtego lata.00:12:29:Ruth Jamison, jeste włanie osobš|której szukałem.00:12:33:- Chcesz pić?|- Chod gdzie indziej.00:12:40:Mylisz, że to duże jezioro?|Powinna była zobaczyć to obok naszego domu.00:12:44:Pływalimy w nim i łowilimy ryby.|Tęsknię za nim...00:12:48:Co się z nim stało?|Wyschło?00:12:52:Nie, gorzej.00:12:54:Zeszłej jesieni,|stado kaczek,00:12:56:jakie cztredzieci, pięćdziesišt sztuk|wylšdowało dokładnie na jego rodku00:12:59:I wtedy zdarzyła się dziwna rzecz...00:13:01:Temperatura spadła tak szybko, że jezioro zamarzło...00:13:03:W trzy sekundy|tak po prostu.|A te biedne kaczki? Zginęły?00:13:09:Nie, odleciały i zabrały jezioro ze sobš.00:13:13:Do dzisiaj to jezioro jest gdzie nad Georgiš.00:13:30:Chod bliżej.|Chcę ci co dać.00:13:33:Chod tu.00:13:46:Wracaj, kapeluszu.|A ty dokšd?00:13:54:Mam go. Zaczekaj, Ruth.|Poczekaj.00:14:04:W porzšdku.|Mam go.00:14:08:Chod tu, cholerny kapeluszu.|Mam go!|Zamierzałem to zrobić!00:14:15:Mam!00:14:22:Dobrze.|Cholera!00:15:04:Nieeee!00:15:17:Puszczaj!00:15:24:- Musisz wrócić do domu!00:15:33:- Będzie dobrze...00:15:39:"Pan jest moim pasterzem..."00:15:44:/To jakby zabiło nas wszystkich...00:15:48:/Ale mało kto zniósł to tak ciężko jak Idgie.00:15:53:/Wszyscy myleli, że umrze razem z nim...|/Każdej nocy| siedziała nad rzekš.00:16:19:/Wielki George był jedynš osobš,|której pozwalała podejć...00:16:23:/więc pilnował jej, dzień i noc.00:16:27:/Serce może być złamane,|/ale bije nadal.00:16:33:Panienko Idgie, musi panienka|się przykryć...00:16:37:albo dostanie panienka zapalenia płuc.|To bardzo smutne.00:16:51:Poczęstuje się pani?00:16:54:Dziękuję, skarbie.00:16:56:Evelyn?00:16:58:Kochanie,|musimy już jechać.|Zaczyna się mecz.00:17:02:i spónisz się na to twoje... co.|Przepraszam.|To mój mšż, Ed.00:17:07:Dzień dobry pani.00:17:13:Nie mogę uwierzyć, że Buddy zginšł.|Ja też nie mogłam.00:17:20:No cóż, miło mi się z paniš rozmawiało, kochanie.00:17:24:Jak się nazywasz?00:17:26:Evelyn...|Evelyn Couch.00:17:29:- Muszę ić.|- Przyjd znów mnie odwiedzić, słyszysz?00:17:33:- Dobrze.|-Do widzenia.00:17:36:Przede wszystkim chcę żebycie się powięciły...00:17:41:odnalezieniu niewielkich sposobów,|które będš miały na celu przywrócenie...00:17:46:tej iskry, magii, do waszego małżeństwa.|Kiedy mylimy o romansie, o małżeństwie...00:17:51:Co najpierw przychodzi nam na myl?|Rozwód!00:17:56:Pamięta pani jak mówili nam,|żeby się owijać w celofan...00:17:59:żeby włożyć trochę pikanterii w zwišzek?|I my płacimy za te zajęcia?00:18:03:Widzicie same,|że naprawdę możecie...00:18:07:włożyć z powrotem odrobinę romantyzmu|do waszego zwišzku.00:18:38:Evelyn,|zwariowała?00:18:40:O Boże,|jeszcze kto cię zobaczy!|A gdyby to był gazeciarz, nie ja?00:18:44:Schowaj się!00:18:46:Co ty sobie wyobrażasz?|Evelyn?00:18:51:- Evelyn!00:18:56:Zamiast tego głupiego gadania...00:19:00:potrzebujemy kursu asertywnoci|dla kobiet z Południa.00:19:04:Ale to jest wzajemnie sprzeczne, prawda?00:19:08:Zw...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]