From Dusk Till Dawn,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:00:08:Synchro do wersji:|From.Dusk.Till.Dawn.1996.BRRip.XviD.AC3-FLAWL3SS00:00:14:by MuRu00:00:16:Tłumaczenie: unseen00:00:42:/Podejrzani to biali mężczyni|/w wieku od 25 do 30 lat.00:00:45:/Zbieg nr 1: wysoki, redniej budowy,|/brunet, bršzowe spodnie.00:00:51:/Zbieg nr 2: wysoki, redniej budowy,|/okršgłe okulary, ubrany na czarno.00:00:58:/Zbiedzy sš uzbrojeni i bardzo niebezpieczni.|/Zaleca się szczególnš ostrożnoć.00:01:05:- Czeć, Earl.|- Tak jest.00:01:07:Kto by pomylał?00:01:12:Kurewsko goršcy dzionek.00:01:17:Nic nie poczułem.00:01:19:Od rana siedzę tu z włšczonš klimš.00:01:22:- Tak?|- Nie inaczej.00:01:29:Bez przerwy na lunch?00:01:32:Dzi jestem sam.|Odgrzałem co w mikrofali.00:01:36:Jezu Chryste, Pete.00:01:40:To żarcie zabije cię|szybciej niż kula.00:01:44:Te gówniane burritos wpieprzajš|tylko najarani hipisi.00:01:50:Podasz butelczynę Jacka?00:01:52:Jasne.00:01:55:Chyba się dzisiaj ubzdryngolę.00:02:03:Co się stało?00:02:05:Jasna cholera...00:02:08:To był w każdym calu|maksymalnie spierdolony dzień.00:02:15:Po pierwsze,|Nadine z Blue Chip zatruła się,00:02:18:gdy za grillem stanšł jej|niedorozwinięty dzieciak.00:02:22:Pojebus nie odróżnia prażonego|ryżu od szczurzego gówna.00:02:27:niadanie zjadłem około 9.|Przez 1,5 godziny rzygałem jak struty pies.00:02:35:Nie istnieje prawo zabraniajšce|kretynom pracować w gastronomii?00:02:40:Jeli nie ma, powinni je stworzyć.00:02:42:Kto tam wie, co ma we łbie|ten pieprzony niedorozwój.00:02:46:Nadine powinna go zatłuc|i zaoszczędzić na mleku.00:02:51:Mógłby jš pozwać, wiesz?00:02:54:Miejsce tego zjeba jest w cyrku,|a nie przy grillu.00:02:56:- Mógłby kupić ten lokal.|- Kurwa, Pete.00:03:00:Po kiego mi taka nora?00:03:03:Poza tym Nadine już dwiga swój krzyż.00:03:07:Opiekuje się tym oszołomem.00:03:14:Pewnie słyszałe o pierdolniku w Abilene?|O napadzie na bank?00:03:19:Tylko o tym tršbiš w szkiełku.00:03:21:Podobno zabili kilku ludzi.00:03:24:Tak, czterech Rangerów,00:03:29:trzech gliniarzy,00:03:31:jednego cywila,00:03:34:uprowadzili pracownicę banku.00:03:40:Ponoć kierujš się do granicy,|czyli w tym kierunku.00:03:45:Niech tylko dorwę tych popaprańców,|a będš srali żarem.00:03:49:To znaczy...00:03:52:Złapiemy ich.00:03:58:- Złapiemy.|- Na pewno.00:04:01:Cóż...00:04:05:Muszę odsšczyć jaszczura.00:04:07:Mogę skorzystać z wychodka?00:04:09:- Lej miało.|- Dzięki.00:04:11:Nie ma sprawy.00:04:23:Mylisz fiucie, że się zgrywam?00:04:24:Chcesz, żeby ona zginęła,|albo ona, albo ty?00:04:29:Albo ten żartowni z odznakš?|Nie chcę tego robić,00:04:32:ale odpierdolę tu sajgon, jeli uznam,|że chcesz mnie wychujać.00:04:36:- Czego chcesz? Zrobiłem jak kazałe.|- Pozwoliłe mu się odlać.00:04:39:- Nigdzie tak nie ma.|- Przychodzi prawie codziennie.00:04:42:Lał tu setki razy.|Odmowa byłaby podejrzana.00:04:44:Ma stšd zniknšć,|wsišć do auta i odjechać,00:04:48:albo zmienisz nazwę sklepu na|"wiat Krwi Benny'ego".00:05:02:Dawałe tej wini znaki?00:05:04:Żartujesz?|Nic podobnego.00:05:09:- Mówi, że się drapałe.|- Nie drapałem się.00:05:12:- Nazywasz go kłamcš?|- Nie nazywam go kłamcš.00:05:15:Mówię tylko, że nie pamiętam,|że się drapałem, a nawet jeli,00:05:18:to nie dlatego, że dawałem znaki,|bo ja sram ze strachu.00:05:22:Chwila. Typ jest w łazience.|Może pójdę tam,00:05:25:- strzelę mu w łeb i spadamy?|- Nie rób tego.00:05:28:Miałem grać luzaka i tak jest.00:05:30:Zważajšc na okolicznoci,|powinienem dostać jebanego Oskara.00:05:33:Miałem go spławić?|Staram się na maksa.00:05:37:Musisz się postarać o niebo,|kurwa, lepiej,00:05:40:bo poczujesz się o niebo,|kurwa, gorzej.00:05:47:Wszyscy zachowujš spokój.|Ty, spokój.00:06:02:Tak. Wrócę tu jutro.00:06:07:Dzi wieczorem napierdolę się|jak ruski czajnik.00:06:12:- Ile za bimber, Pete?|- $6.50.00:06:16:Jezu Chryste.|Odkładasz kasę do skarpety?00:06:19:A jak.00:06:25:O co, kurwa, chodzi?00:06:27:- Dawał mu znaki.|- Nie dawałem! Uwierz mi!00:06:31:Gdy rozmawiali, wyszeptał "pomocy".00:06:34:- Jebany kłamco! Nic nie mówiłem!|- Zamkniesz ryj?00:06:38:Przestaniesz?|Co z tobš, do chuja?00:06:42:Seth, zrobił to!00:06:44:Stałe odwrócony plecami|za chłodziarkš.00:06:47:Ja stałem za periodykami|i widziałem jego twarz.00:06:49:Widziałem, jak wyszeptał "pomocy".00:06:53:Odpal auto.00:06:57:- Wierzysz mi?|- Tak. Zamknij się i odpal auto.00:07:01:- Wierzysz mi?|- Odpal auto.00:07:02:Zamknij ryj i odpal auto.00:07:04:- Czekaj.|- Wierzę ci. Odpal auto.00:07:06:Nie ciemniasz?|Naprawdę mi wierzysz?00:07:09:- Tak. Spadamy.|- Czyli mi wierzysz.00:07:11:- Tak, wierzę ci.|- I powiniene, bo tak było.00:07:17:O cholera!00:07:27:- Richie?|- Tak?00:07:30:Żyjesz?00:07:32:Przestrzelił mi jebanš dłoń!00:07:34:- Mówiłem, że wyszeptał "pomocy".|- Nie powiedziałem!00:07:39:Teraz to bez znaczenia,|bo masz 2 sekundy życia!00:07:45:- Richie?|- Tak?00:07:48:Na trzy ostrzelasz flaszki nad barem.00:07:50:O tak!00:07:53:- Jeden.|- Kurwa.00:07:56:Dwa.00:08:01:Trzy.00:08:56:Co mówiłem?|Co powtarzałem?00:08:59:- Kup mapę i wyjd.|- Co miałem zrobić?00:09:02:- Rozpoznał nas.|- Gówno prawda.00:09:04:Mówię ci, Seth,|to jak na nas patrzył,00:09:06:zwłaszcza na ciebie...|Wiedziałem, że wie.00:09:09:Nie wychylać się.|Wiesz, co w ogóle znaczy ten zwrot?00:09:13:Richie, jak twoja ręka?|Boli jak skurwysyn.00:09:15:- Wyjanię ci, czego nie oznacza.|- Miło, że pytasz.00:09:18:Brania postronnych lasek|za zakładników,00:09:20:zabijania policjantów|i wysadzania w powietrze budynków.00:09:26:Bla... Bla... Bla...00:10:01:{c:$0000ff}OD ZMIERZCHU DO WITU.00:11:43:Chwila.|Niech cię jasna cholera.00:11:50:- Czego chcesz?|- A jak mylisz, stary pierdzielu?00:11:54:Wynajšć jebany pokój.00:11:57:A, to w porzšdku.00:12:07:Majš kablówkę?00:12:10:Nie.00:12:13:- A kanał dla dorosłych?|- Nie.00:12:17:- Łóżko wodne?|- Nie.00:12:20:- To co majš?|- Cztery ciany i dach.00:12:22:To nam wystarczy.00:12:33:Otwieraj bagażnik.|Zróbmy to szybko.00:12:46:Ani słowa.00:12:52:Ty, posad dupsko na kanapie.00:12:56:- Co ze mnš będzie?|- Posad dupsko.00:12:59:Sadzonki nie mówiš.|Jeli chcesz poznać tę lepszš stronę,00:13:03:sied nieruchomo|i nie wydawaj dwięków.00:13:11:- Jak twoja ręka?|- A jak mylisz?00:13:13:Boli jak skurwysyn.00:13:19:Za mocno cinięte.|Powolutku.00:13:21:- Dobra.|- W porzšdku, idę po pienišdze.00:13:44:Jest 18.|Kiedy się ciemnia?00:13:48:- Około 20.|- Jadę na granicę, wybadam sytuację.00:13:52:Zadzwonię do Carlosa,|ustalimy miejsce spotkania.00:13:55:- Nie wiem gdzie.|- Załatwisz lepszy układ niż 30%?00:13:58:To standardowa umowa.|Nie zmieniš jej dla nas.00:14:00:Próbowałe negocjować?00:14:02:Richie, to nie sš latynoscy|sprzedawcy fajerwerków z Tichuany.00:14:07:Oni nie znajš słowa "barter".00:14:09:Chcesz zostać w El Rey,|odpalasz im 30%.00:14:12:Niczym w więtej księdze.|Jak napisano, tak stać się powinno.00:14:16:- Ale|- Chcesz azylu, płacisz.00:14:20:Cena to 30%.00:14:23:- Ja tylko mówię|- Koniec gadki.00:14:27:Dobra?00:14:32:Musimy pogadać.|Jak masz na imię?00:14:36:- Gloria.|- Czeć. Jestem Seth, a to mój brat Richie.00:14:40:Przejdmy do sedna.|Zadam ci jedno pytanie00:14:43:i chcę usłyszeć odpowied|"tak" lub "nie".00:14:46:Czy chcesz to przeżyć?00:14:49:- Tak.|- Dobrze. Zasada nr 1: żadnego hałasu,00:14:53:żadnych pytań.|Jeli zaczniesz hałasować,00:14:57:Pan .44 zacznie hałasować.00:15:00:Jeli zadasz pytanie,|Pan .44 na nie odpowie.00:15:04:Czy zasada nr 1 jest dla ciebie|absolutnie jasna?00:15:10:- Tak.|- Zasada nr 2.00:15:12:Wykonujesz nasze polecenia.|Jeli nie, patrz zasada nr 1.00:15:18:Zasada nr 3:|nie próbuj nam spierdolić,00:15:22:bo mam tu szeciu małych kolesi,00:15:25:którzy biegajš znacznie|szybciej niż ty.00:15:31:Otwórz oczy.00:15:35:Gloria, pamiętaj o tym,|przestrzegaj zasad00:15:38:i nie pogrywaj z nami,|a wyjdziesz z tego cało.00:15:42:Masz moje słowo, dobrze?00:15:54:Zaraz wracam.00:16:09:Może położysz się przy mnie|i pooglšdamy telewizję?00:16:32:No chod.00:16:47:Usišd sobie.00:16:53:No dalej.00:16:57:Zdejmij buty.00:17:15:Pozostały nam jakie 2 godziny|drogi do El Paso.00:17:22:To przy samej granicy.00:17:24:- Tam się zatrzymamy w motelu.|- Zatrzymamy?00:17:27:- Ale nie będziemy w nim nocować, prawda?|- Włanie, po co?00:17:31:Mamy wóz kempingowy.|Przecież nie chcemy mieszkać z karaluchami.00:17:37:- Jestemy samowystarczalni.|- No dobra.00:17:40:Może nieco przeceniłem nasz wóz.|Niedawno go kupiłem.00:17:44:Po co się zatrzymywać?00:17:47:- Jestem wykończony.|- Wykończony? Połóż się z tyłu.00:17:51:- Dowiozę nas do Meksyku.|- Na pewno.00:17:55:Nawet o tym nie myl.|Poza tym, chciałbym00:18:00:przespać jednš noc|w prawdziwym łóżku.00:18:03:Te w naszym wozie sš wygodne, ale00:18:07:to nie to samo, co prawdziwe łóżko.00:18:10:Przepraszam.|Muszę skorzystać z toalety.00:18:23:Wiesz co?|Odsłuchałam wiadomoci na sekretarce00:18:27:i jedna była od Bethel Baptist.00:18:30:A pan Franklin powiedział,00:18:33:że nie przyjmie nikogo na twoje|miejsce, aż nie wrócisz.00:18:37:- Powiedział też...|- To miłe z jego strony.00:18:40:Jutro zadzwonię do niego|i powiem, by nie czekał.00:18:50:Tatusiu, nie chciałam o tym|mówić w obecnoci Scotta,00:18:54:bo to go przygnębia,|ale muszę wiedzieć.00:18:59:Czy ty już nie wierzysz w Boga?00:19:03:Nie na tyle, żeby być pastorem.00:19:08:Wiem, że jest wam ciężko.00:19:12:Po mierci Jenny, to pewnie ostatnia|rzecz, jakiej wam trzeba, a... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • quentinho.opx.pl






  • Formularz

    POst

    Post*

    **Add some explanations if needed